wtorek, 9 maja 2017

kilka nowości.

Kochani, dzisiejszy wpis dotyczy kosmetyków, które upolowałam na promocji w Rossmannie. Jak widać, nie jest tego za dużo. :) Starałam się kupić tylko najpotrzebniejsze rzeczy. 
Przedstawię dziś moje pierwsze wrażenie na temat tych produktów. 


1. EOS lip balm, sweet mint.

  Zacznę od produktu, który chyba najbardziej mnie ucieszył. Wiele dobrego słyszałam o słynnych jajeczkach z eosa, ale muszę przyznać, że całkiem o nich zapomniałam. Stojąc w kolejce do kasy, usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn, które zachwalały owe jajeczka i cieszyły się z zakupu. Szybko pobiegłam do półki i okazało się, że czeka na mnie ostatnia sztuka. Nie miałam więc wyboru co do zapachu, ale słodka mięta to zdecydowanie mój gust. Jak się okazało w domu, zapach jest przepiękny, a balsam na ustach stwarza efekt zamrożenia i odświeżenia. Od teraz zawsze w mojej torebce! :) 


2. Róż Smooth'n wear z kolagenem i wit. E

Nigdy nie byłam przekonana do różu na moich policzkach, Zawsze tylko bronzer i bronzer. Szukałam różu, który na mojej bladej cerze nie wyglądałby agresywnie. Ze względu na niską cenę skusiłam się wypróbować ten z Wibo. Odcień jaki kupiłam to 01. Muszę przyznać, że go polubiłam. Oczywiście uważam z jego malowaniem, ale każdego dnia coraz bardziej oceniam go na plus.  

3. Banana loose powder / Rice powder.

Tutaj postanowiłam się nie rozpisywać, ponieważ myślę, że te dwa pudry zasługują na osobny post. Już wkrótce pojawi się ich recenzja i porównanie. :) 

4. Lovely K'Lips, Pink poison 
 
Tego produktu jako tako nie potrzebowałam, ale skusiłam się ze względu na takie duże zainteresowanie i pozytywne opinie. Jako, że cena była połowę niższa, postanowiłam wypróbować. Muszę przyznać, że ten zestaw przypadł mi do gustu i na pewno używać go będę. Kolor konturówki i pomadki jest bardzo zbliżony, z trwałością nie jest najgorzej. 

 5. Wibo Million Dollar Lips, nr. 2

Ostatnia rzecz, którą kupiłam niestety nie okazała się dla mnie. Słyszałam wiele dobrych opinii, jednak bardzo się zawiodłam. Kolor jest piękny, muszę przyznać, podchodzi pod odcień fuksji. Niestety, na ustach tworzy jakby skorupę, przez co ściąga usta i je wysusza. Trwałość również mnie nie zadowala.  Żałuję tego zakupu. Myślę, że warto dołożyć kilka złotych do matowej pomadki z Golden Rose. 

Ciekawa jestem Waszych opinii dotyczących tych produktów. Myślę, że większości są one znane. :) 

sobota, 6 maja 2017

Pyszne brownie z czerwonej fasoli dla każdego.

Kochani, dzisiejszy post będzie niesamowicie smakowity. Jako, że ostatnio ciągle eksperymentuję w kuchni, przygotowałam przepyszne ciasto czekoladowe z czerwonej fasoli. 
Niezwykle proste, szybkie i pyszne, chrupiące na zewnątrz, a miękkie w środku!


Do tego ciasta byłam sceptycznie nastawiona. Nie podejrzewałam, że ciasto z czerwonej fasoli może być dobre, no bo jak... Trochę się do niego zbierałam, ale szukając zdrowszego zamiennika kalorycznego ciasta czekoladowego z mąką, postanowiłam spróbować czegoś całkiem nowego. I tak oto wyszło cudo, którego się nie spodziewałam. 



Składniki, jakich użyłam:
1 puszka czerwonej fasoli
1/2 szkl. zmielonych płatków owsianych
150 ml mleka
3 płaskie łyżeczki oleju kokosowego
2 łyżki kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka miodu
2 łyżeczki cukru trzcinowego
1/2 gorzkiej tabliczki czekolady do polania tartaletek 


Wszystkie składniki wrzucamy do blendera kielichowego, bądź używamy blendera ręcznego, tak by połączyły się wszystkie składniki. Nic bardziej prostszego. Następnie ciasto przekładamy do foremek, można wylać je na blachę (grubość ciasta na około 2 cm), lub tak jak ja, ciasto przelać to silikonowych foremek na muffinki. 
Pieczemy w temperaturze 190 stopni, około 25 minut.  


 Gdy nasz wypiek będzie gotowy, możemy przygotować polewę czekoladową. U mnie była to połowa gorzkiej czekolady, rozpuszczona w kąpieli wodnej. Nasze brownie możemy przystroić posypując wiórkami kokosowymi, migdałami lub ulubionymi owocami - w moim przypadku soczyste truskawki.


  Tak prezentuje się ciasto z czerwonej fasoli w moim wykonaniu. Zapewniam, że jest pyszne! Dla sceptycznie nastawionych, w ogólnie nie czuć smaku fasoli. :) 

Ciekawi mnie wasze podejście do takich wypieków. Kto już próbował takiego ciasta? 

poniedziałek, 1 maja 2017

Zielono mi! Koktajl idealny na majówkę!



  Kochani, przychodzę do Was z przepisem na przepyszny i co najważniejsze zdrowy koktajl. Zielony kolor zawdzięczamy panu szpinakowi i pietruszce, ale w środku znajdziemy także słodkie banany, jabłko a także sok z pomarańczy. :) Połączenie warzyw i owoców doda nam mnóstwo energii i dostarczy wielu witamin. Koktajl jest bardzo prosty, a przygotowanie go zajmuje nam kilka chwil. Za to później możemy delektować się jego smakiem.
 Dla zainteresowanych - przepis poniżej! 

Składniki: 

szpinak świeży - ok. 150 g
garstka pokrojonej natki pietruszki
2 średnie banany
1 jabłko
sok wyciśnięty z jednej pomarańczy
woda mineralna gazowana lub niegazowana 


z przedstawionych składników wychodzą nam cztery szklaneczki po ok. 200 ml 


Ale po kolei.
Przygotowujemy około 150 gram świeżego szpinaku, myjemy go pod wodą. Nie trzeba chyba mówić, jak wiele dobrego mają w sobie te zielone liście. Dostarczy nam wielu witamin i minerałów, a oprócz tego ma bardzo małą kaloryczność. Idealny składnik do naszego koktajlu!



Dalej przygotowujemy owoce. U mnie to banany i jabłko, ale kombinacji może być mnóstwo. Mango, limonka, awokado, kiwi i wiele innych. Wkrótce pojawią się przepisy na inne kombinacje. :)  Do mojego koktajlu dodałam dwa banany, dlatego  był dosyć słodki. Dla osób, które raczej nie lubią słodkiego spokojnie wystarczy jeden. Jabłka obieramy ze skórki i usuwamy pestki. 


Ostatni dodatek to pietruszka, czyli kolejna dawka witamin, między innymi witamina C i żelazo. Do tego nadaje charakteru, wyostrzając smak. 



Wszystkie składniki wrzucamy do blendera kielichowego, wyciskamy sok z jednej pomarańczy. Miksujemy przez kilka minut, dolewając wody gazowanej lub niegazowanej. W zależności czy lubimy gęsty czy raczej rzadki koktajl, tyle dolewamy wody. musimy więc kontrolować konsystencję. 


 Voila i gotowe! 



Nasz koktajl jest gotowy do picia, chociaż najlepiej smakuje lekko schłodzony! :) 
Na zdrowie!

niedziela, 30 kwietnia 2017

nieco wiosennie.

Mimo deszczu, zimna i brzydkiej pogody musiałam wyjść na ogródek i zabrać ze sobą aparat :) Jak się okazuje, kwiaty wyglądają pięknie nawet po deszczu.

Dziś całe szczęście za oknem świeci słońce i wydaje się trochę cieplej. Niech te kwiaty przywołają piękną pogodę, bo chyba wszyscy mamy już dość tego deszczu!







 Jakie macie plany na majówkę? Ja zamierzam zrobić dużo zdjęć i mam nadzieję, że pogoda mi na to pozwoli. :) A do tego książka, spotkania z przyjaciółmi i niestety - pisanie pracy licencjackiej, bo czas ucieka :)

niedziela, 23 kwietnia 2017

Mini recenzja pędzli do makijażu.

 Po dłuższej przerwie przychodzę do Was z mini recenzją pędzli z aliexpress. Jeśli jesteście ciekawi jak się sprawują, zapraszam do dalszego czytania! :) 





 Jak już pisałam, pędzle zamówiłam na chyba wszystkim znanej stronie aliexpress. Na zamówienie czekałam tylko 20 dni, więc dosyć krótko. Wtedy zapłaciłam za nie niecałe 30 zł, a w zestawie otrzymałam osiem różnych pędzli, co wydaje mi się bardzo atrakcyjną ceną :) 


Muszę przyznać, że pędzle wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Każdy zapakowany był w osobną folię. Jedynym minusem był zapach pędzli, troszkę brzydko pachniały "sztucznością", ale zapach szybko zniknął już po pierwszym umyciu pędzli. Jeśli chodzi o ich wykonanie, wydaje mi się dość solidne. Nic się nie odkleja, włoski nie wypadają, a same pędzle są bardzo poręczne. Co jest w nich najlepsze? Są cudownie miękkie. Bardzo delikatne, a do tego ładnie rozprowadzają produkty. Jedynie pędzel do podkładu nie spełnia swojej roli, właśnie przez nadmierną miękkość (mnie to nie przeszkadza, bo nakładam go zazwyczaj palcami lub gąbeczką). Nie można nie wspomnieć o ich wyglądzie, bo to dlatego się na nie zdecydowałam. Wygląd robi wrażenie, są po prostu piękne! 


Jak za taką cenę, jakość pędzli jest imponująca. Towarzyszą mi prawie każdego dnia i jestem z nich bardzo zadowolona :)

A Wy kupujecie rzeczy na aliexpress? Jakie są wasze doświadczenia? Ciekawa jestem Waszych opinii na ten temat. :)

niedziela, 2 kwietnia 2017

Jak to było w marcu...


W marcu było intensywnie. To wydaje mi się najbardziej odpowiednim słowem do opisania tego miesiąca :) Przyznam, że sfera blogowa zeszła na dalszy plan. Obowiązki wzięły górę.
 Zawsze wyobrażałam sobie, że trzeci rok studiów jest najłatwiejszy... mało zajęć, mało zaliczeń, a główny nacisk na pisanie pracy licencjackiej. A tu benc. Okazało się, że jest zupełnie na odwrót...
Zajęcia praktycznie od rana do wieczora, zaliczenia, kolokwia, egzaminy, praktyki, pisanie pracy, obrona. A gdzie tu znaleźć czas na codzienne życie? Do tego wszystkiego staram się wplatać aktywność fizyczną i czytanie książek, które niekoniecznie potrzebne są na studia.
Mimo wszystko marzec bardzo mi się podobał. Wolę, jak coś się działo, niż miałabym siedzieć w domu i się nudzić. 


 Nareszcie jest ciepło! Cudownie. :) Wczoraj w Krakowie był natłok ludzi, w parkach, na rynku, dosłownie wszędzie. Czuć atmosferę wakacji :) 
Nie mam szczególnych planów na kwiecień. Mam nadzieję, że uda mi się odpocząć w święta, że wciąż będzie tak ciepło, że uda mi się często zaglądać na bloga. :) 
Już niedługo pojawi się recenzja pędzli z aliexpress! 

Jak spędzacie pierwszy kwietniowy weekend? Macie plany na ten miesiąc? 
Chętnie poczytam, Może i ja się zainspiruję :)

sobota, 18 marca 2017

Placuszki z kaszy manny - czyli szybko, łatwo i smacznie!

 Witajcie kochani, pozwoliłam sobie powiększyć stronę o moje małe kucharzenie. Wiosna zagląda przez okna, lato coraz bliżej, dlatego dziś przychodzę do Was z pomysłem na  moje ulubione śniadanie - idealne na ciepłe dni, które da nam energii na cały poranek. W dodatku jest bardzo proste, szybkie, a przede wszystkim pyszne,
więc zachęcam do wypróbowania! :)


              Składniki, jakich będziemy potrzebować: 

                                                                                        - 200 ml mleka 2%
                                                                                        - 50 g mąki pszennej
                                                                                        - 70 g kaszy manny 
                                                                                        - 1 jajko 
                                                                                        - 1/2 jabłka
                                                                                        - olej do smażenia
                                                                                                                     (w moim przypadku kokosowy) 



  Mleko wlewamy do miski, wbijamy jajko i roztrzepujemy je. Dodajemy mąkę i kaszę, mieszamy składniki. Na dużych oczkach tarki ścieramy jabłko. Gdy wszystkie składniki są już połączone, odstawiamy powstałą masę na ok. 15 minut. W tym czasie możemy przygotować patelnię, pokroić owoce oraz zrobić aromatyczną kawę, która idealnie pasuje do naszego śniadania. :) 


 Placuszki smażę na bardzo małej ilości oleju kokosowego (możemy go zastąpić innym olejem) na małym ogniu do momentu zarumienienia, a następnie przewracam na drugą stronę. 



 Placki możemy jeść na przeróżne sposoby. Mogą to być nasze ulubione owoce, bakalie, dżem czy jogurt naturalny. Łasuchom na pewno posmakują z nutellą. U mnie królują owoce, które dodatkowo dodają nam witamin. :) 



Tak prezentuje się nasze śniadanie, smaczne, zdrowe i pożywne :)
Jedna porcja (3 placki) to około 240 kcal. 


Dajcie znać, czy mój pomysł na śniadanie przypadł Wam do gustu :)
Zapewniam, że jest pyszne! 


piątek, 10 marca 2017

Biovax Diamond.


Jeśli jeszcze nie znasz produktów marki Biovax, najwyższy czas to zmienić! Długo szukałam szamponu do włosów, który spełniłby moje oczekiwania. Czy Biovax spełnił moje oczekiwania? Zapraszam do dalszego czytania. :) 

Przedstawiam L'biotica Biovax Diamond - czyli intensywnie regenerujący szampon do włosów -minerały i diamenty. 



Szampon otrzymujemy w tubce, o pojemności 200 ml. Jest ona wygodna i poręczna. Miłym zaskoczeniem było zabezpieczenie przed otwarciem produktu, więc mamy pewność, że nikt w drogerii nie otwierał naszego szamponu. :) Konsystencja szamponu jest dosyć gęsta. Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o jego pięknym zapachu. Jak najbardziej przypadł mi do gustu. :) W dodatku, produkty Biovax nie są testowane na zwierzętach, więc kolejny plus. 


Muszę przyznać, że szampon spełnił moje oczekiwania. Włosy mniej się przetłuszczają, łatwo się rozczesują, nie puszą się. :) Jeśli chodzi o ich wzmocnienie, jak na razie nie zauważyłam większych zmian.  Niestety jest dosyć drogi. Za 200 ml produktu musimy zapłacić ok. 20 zł. Warto jednak szukać go na promocjach, mnie udało się go kupić za 10 zł.

Znacie produkty Biovax? Lubicie? Czekam na Wasze opinie. :) 

czwartek, 2 marca 2017

Uśmiechnij się na wiosnę!

Zauważyłam, że od kilku dni chodzę naładowana pozytywną energią. Ha! Nawet wiem czym jest to spowodowane. Słońce! Jak się okazuje, rozgrzewające promienie słońca powodują, że aż chce się żyć! :) Jeśli Tobie nie udzielił się wiosenny entuzjazm, warto się wspomóc i zastosować kilka zmian w codzienności. 



Wszyscy chyba mamy dość zimy. Nadejście wiosny niesamowicie poprawiło mój nastrój. W głowie mnóstwo nowych pomysłów, motywacja, plany, a na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Nawet obcy ludzie spotkani na ulicy wydają się milsi i uśmiechnięci. 
Co jeśli nadal nie poczułeś wiosennej atmosfery? Można ją przywołać na kilka sposobów!

1.   Świeże kwiaty.
Piękne, pachnące, kolorowe kwiaty działają niesamowicie pozytywnie i zawsze poprawiają humor, bo przecież kto nie lubi dostawać kwiatów? Warto zrobić sobie samej prezent. Bukiecik tulipanów, żonkile czy hiacynt w małej doniczce przywołają ciepłe dni, a w mieszkaniu zrobi się przytulniej. 

2.   Pozytywna muzyka.
Na każde smutki i brak chęci  pozytywna muzyka jest najlepszym lekarstwem. Najlepiej założyć słuchawki, a już kołyszemy się w jej rytm. Muzyka jest najlepszym ulepszaczem nastroju, no chyba że w grę wchodzi jedzenie. A no właśnie…

3.   Czekolada!
Z wiosną być może się nie kojarzy, bo do lata już niedługo i wypadałoby zadbać o figurę, ale już jedna kostka czekolady potrafi zdziałać cuda i osłodzić nam życie. :) 

4.   Wiosna całym sobą.

Skoro wciąż nie obudziliśmy się z zimowego letargu, najwyższy czas to zrobić. Zakupy ubrań w wiosennych kolorach, zmiana koloru paznokci z bordowego na pastelowy odcień? Kombinujmy z makijażem, tu sprawdzi się podkreślone oko pięknym kolorem, czy też pomalowane usta w odcieniach soczystego różu. Chociaż jeden drobiazg, dzięki któremu poczujemy nastrój. Celebrujmy wiosnę całym sobą! 

Mam nadzieję, że tych kilka wskazówek nastawi Was pozytywniej, a  w głowie narodzą się nowe pomysły na wiosnę! Czujecie już wiosenną atmosferę? Czekam na komentarze. :)

Wpis został napisany we współpracy z portalem KobiecePorady.pl 

piątek, 24 lutego 2017

Kobo professional 205 Golden Rose.



Przez ostatnie trzy dni w Drogeriach Natura można było zakupić kosmetyki Kobo ze zniżką 30%. To był idealny moment, żeby wypróbować coś tej marki, a przyznam, że zbierałam się już jakiś czas. Czytając przeróżne opinie, najczęściej pozytywne, myślałam co mogłabym przetestować. Do sklepu poszłam na żywioł, a już na wejściu ten cień przyciągnął moją uwagę. Po sprawdzeniu testera nie miałam już wątpliwości, że po prostu muszę go mieć! :)


  To cudo przykuło mój wzrok i od razu wiedziałam, że się z nim polubię. Konsystencja cienia jest dosyć specyficzna. Jest jakby mokry, trochę kremowy. Najlepiej nakłada mi się go palcami, najbardziej zadowala mnie ten efekt, ale spokojnie można go nakładać pędzelkiem. 



Kolorek 205 Golden Rose jest dość specyficzny i to chyba właśnie to mi się w nim podoba. Wcześniej nie spotkałam jeszcze takiego odcienia. To połączenie pięknego różu, złota, a może też pomarańczu, wszystko w zależności od tego, jak padnie na niego światło. 


Jestem bardzo zadowolona z jego pigmentacji, jest na naprawdę wysokim poziomie. Na zdjęciach widzicie efekt bez żadnej bazy, po jej dodaniu otrzymamy jeszcze lepszy efekt. Producent podpowiada, że można nakładać go również na mokro, w zależności jak mocny efekt chcemy uzyskać. 



Cień w normalniej cenie kosztuje ok. 18 zł. Na promocji udało mi się zakupić go za 12 zł. Na pewno za taką cenę warto go mieć, bo upiększy każdy makijaż, a na powiece wygląda fenomenalnie!


Ciekawa jestem czy któraś z Was posiada ten cień? A może inne odcienie?
 Chętnie o tym poczytam, bo myślę, że nie będzie to mój ostatni cień tej marki! 



wtorek, 21 lutego 2017

Co ludzie powiedzą?



Co ludzie powiedzą…
Tyle razy słyszałam to zdanie, ale dopiero od jakiegoś czasu stało się ono dla mnie bez znaczenia. Musiało minąć trochę czasu, zanim wzięłam sobie radę przyjaciółki do serca. Ile razy było tak, że chcieliśmy coś zrobić, ale baliśmy się co powiedzą o tym inni? Że nas wyśmieją, będą obgadywać. Chyba każdy stanął kiedyś przed tym ciężkim dylematem – zrobić to, co podpowiada nam serce, czy jednak wycofać się z obawy przed negatywnym odbiorem.  Zastanówmy się, czy zdanie innych powinno nas hamować. Starajmy się nie o tym nie myśleć i róbmy swoje. Nie pozwólmy, by zdanie innych nas ograniczało. Jestem pewna, że osoby którym naprawdę na Nas zależy będą Nas wspierać. Nawet jeśli się zdarzy, że ktoś powie coś złego na temat Twoich poczynań, najlepiej jest to po prostu zignorować. Każdy negatywny komentarz niech jeszcze bardziej pobudza nas do działania. Niech spowoduje, że obudzi się w nas jeszcze większa motywacja do bycia lepszym.  Starajmy się realizować i być szczęśliwymi. Nie pozwólmy na to, żeby czyjeś niemiłe słowo zniszczyło nasze plany i marzenia. :) 

poniedziałek, 13 lutego 2017

miłość na co dzień.

Nie da się nie zauważyć, że już jutro Walentynki. Widzimy pięknie wystrojone witryny sklepowe, wszędzie roi się od czerwonego koloru, internet podsuwa pomysły na prezenty. Czy o to w tym wszystkim chodzi?


Pamiętajmy, aby kochać się każdego dnia. :) Niech Święto Walentego nie będzie jedynym dniem, kiedy ludzie okazują sobie miłość. Na pewno drobny, miły gest umili ten dzień, ale pamiętajmy, że najważniejsze jest wspólne spędzanie czasu. 


Wspólne wypicie kawy, zrobienie dobrego śniadania drugiej połówce, spacer czy obejrzenie ulubionego filmu w łóżku to idealny sposób by uszczęśliwić ukochanego. 


Mówmy sobie codziennie, że się kochamy, całujmy, przytulajmy, rozmawiajmy.
Kochajmy się - na co dzień. :) 

sobota, 11 lutego 2017

Bourjois healthy mix.



Dobór podkładu to zawsze ciężka sprawa. Każda kobieta chyba spotkała się z tym problemem. Ostatnio chciałam spróbować czegoś nowego. O podkładzie słyszałam same dobre opinie. Pełno o nim na blogach, vlogach, więc wiedziałam, że kiedyś muszę spróbować. Jako, że nadarzyła się okazja, szybko pojechałam do sklepu i kupiłam podkład Bourjois Healthy Mix w kolorze 51. Kto jest ciekawy mojej opini, zapraszam do czytania dalej. :) 



Według producenta podkład ma rozświetlić i ujednolicić naszą cerę do 16 godzin. Formuła wzbogacona jest w ekstrakt z owoców moreli, melona i jabłka, które zapewniają blask, nawilżenie oraz przedłużają młodość skóry. 


Kosmetyk mieści się w solidnie wykonanej buteleczce z grubszego szkła. Buteleczka jest przeźroczysta co bardzo lubię w tego typu kosmetykach, ponieważ możemy kontrolować ile produktu nam jeszcze zostało. Buteleczka zaopatrzona jest w pompkę, która wydaje odpowiednią ilość podkładu. 



Kolor podkładu 51 - Light vanillia to najjaśniejszy z dostępnych kolorów tej serii. Łatwo zauważyć, że wpada on w żółtawy ton. Niestety dla mnie jest za bardzo żółty, więc od jakiegoś czasu łączę go z innym podkładem. Produkt rozkłada się równomiernie na skórze, nie robi plam. Na pokrycie nim całej twarzy wystarcza mi jedno naciśnięcie pompki. Produkt ujednolica kolor skóry, w miarę dobrze kryje. Jeśli chodzi o konsystencje, produkt nie jest ani za rzadki, ani za gęsty. Bardzo ładnie rozprowadza się po cerze. Całe szczęście (bo tego bałam się najbardziej) nie ma on nachalnego efektu rozświetlenia. 


Nie mogłabym przy tym produkcie nie wspomnieć o zapachu, który jak dla mnie jest bardzo ładny. Od początku nałożenia produktu towarzyszy nam piękna nuta owocowa. To efekt, który umila aplikację, a także odświeża naszą skórę. 



Czy kupiłabym produkt ponownie? Raczej tak, ale bardziej w okresie wakacyjnym. Niestety minusem jest zbyt żółty kolor. Muszę przyznać, że jestem okropnym bladziuchem. Wybrałam najjaśniejszy odcień, ale i tak dla mnie jest on zbyt żółty. Nie mniej jednak produkt jest warty uwagi. Pięknie wygląda na skórze, nadając jej lekkie rozświetlenie. Opakowanie, konsystencja, zapach, trwałość, rozświetlenie - wszystko na plus. 

Podkład kosztuje ok. 60 zł. Mi udało się kupić go na promocji za 29 zł. :) 


Czy któraś z Was miała styczność z tym podkładem? Ciekawa jestem Waszych opinii. :)